Nie znam lepszego sposobu na stres i kiepski nastrój niż pieczenie, gotowanie, (albo też bieganie, ale nie zawsze można akurat założyć buty treningowe, a zaszyć się w kuchni łatwiej :)). W ramach walki ze smutkami, zabrałam się dziś za przygotowania do Tłustego Czwartku. Zaopatrzyłam się w zapas mąki i jajek. W początkowej wersji miały to być faworki dla osób, które muszą unikać laktozy, glutenu i jajek. Jednak w fazie koncepcyjnej przeistoczyły się w wersje lekko dietetyczną. Mąkę pszenną zamieniłam na orkiszową, zaś smażenie w głębokim oleju na pieczenie w piekarniku i tak powstały Pieczone faworki – najlepszy sposób na czwartkowe smutki 🙂 Odmiana dla tradycyjnych, karnawałowych faworków. Jeśli trzeba było je Wam zareklamować to oprócz walorów smakowych, posiadają jeszcze jedną zaletę – są mega szybkie w przygotowaniu i nie wymagają długiego stania nad kuchnią i oczekiwania na usmażenie. A i ciężko je popsuć, każdy jest w stanie je przygotować 🙂 To co? Pieczecie :)? Dajcie znać jak smakowały 🙂
Pieczone faworki
przepis na 30 sztuk
500 g mąki orkiszowej
50 g masła
50 g cukru trzcinowego
2 jajka
sok wyciśnięty z połowy cytryny
szczypta soli
+ cukier puder